Podjęłam się napisania posta - jest to nie lada wyzwanie gdyż dawno, ale to bardzo dawno niczego nie pisałam. Tłumaczyć się nie będę za dużo razy już to robiłam po prostu miejcie na uwadze to, że jestem osobą ze słomianym zapałem biorę się za coś, a później rezygnuję... Tak też najprawdopodobniej będzie z dzisiejszą nauką niemieckiego.
Właściwie to piszę ten post bo czegoś mi brakuję, a coraz to nowe powiadomienia na facebooku, że ktoś polubił stronę Fashionistki trochę mi przypominają o tym miejscu, a że nie mam kompletnego pomysłu co mogę tutaj naskrobać chyba napiszę troszkę, o sobie... a co mi tam!
Za 7 godzin oficjalnie skończą mi się ferie ta myśl w żaden sposób nie podnosi mnie na duchu. Dwa tygodnie wolnego minęły jak z bicza strzelił... Najpierw w pierwszym tygodniu poświęciłam czas dla siebie i moich znajomych, a w piątek byłam już w górach. A teraz jestem w moim małym mieście siedzę przed komputerem i migam się od jakichkolwiek obowiązków chociaż gonią mnie one ze złośliwym uśmiechem na swoich twarzach... Wiem też, że niektórzy zaczęli ferie co mogę Wam powiedzieć? ZAZDROSZCZĘ.
Teraz wracając do tematyki bloga... Dzisiaj stwierdziłam, że muszę kupić jakąś biżuterię... Niczego nie mam, ale przechodząc przez stoiska wyprzedażowe mówię tylko "ble" albo od czasu do czasu dla urozmaicenia "fuj". Nigdy nie potrafiłam kupować na przecenach, a nowe kolekcję do tanich nie należą. Puentą mojej historyjki jest to, że zakupię jakąś biżuterię w internecie... Po godzinnych poszukiwaniach skapitulowałam i nic z tego nie wyszło, chyba jestem zbyt wybredna. Oh, tak miałam pisać o blogu - chce zmienić jego wygląd kiedy patrzę na ten nagłówek robi mi się słabo moje umiejętności sprzed 2,5 lat były stosunkowo ograniczone... Swoją drogą nie spodziewajcie się teraz czegoś cudownego, ale... będzie lepiej. Chyba przyszedł ten czas w którym chce wprowadzić kolejne zmiany w sobie i one uwzględniają bloga, przynajmniej na tą chwilę.
Nie zamęczam Was już, trzymajcie się!
Kailem.